sobota, 29 marca 2014

Wieś tańczy i śpiewa

Dzisiaj wreszcie udało mi się dokończyć dzienne LEDy. Nawet nie wyszło to jakoś wieśniacko - a bardzo się tego obawiałem. W sumie moja żona stwierdziła, że jakbym jej nie powiedział, to by myślała, że to tak było. Teraz muszę jeszcze poszukać halogenów, żeby uzupełnić dziury w zderzaku.
(a może lepiej wstawić tam czerwoną lub czarną kratkę, bo halogeny i tak będą na dachu?)

 Prawda, ze nieźle?

A świeci to tak (jak dla mnie całkiem fajny efekt)

Tak więc cała moja wieś tańczy i śpiewa, mam najładniejszego poloneza we wsi, lepszy nawet od Golfa w tedeji. ;)
Od dzisiaj więc znane przysłowie zmienia formę na: "jestem panem całej wsi, mam Poldona GSI" ;)

Oczekując na alternator od BMW, radyjki i parę innych przesyłek z częściami, jutro zabieram się za ściągnięcie tapicerki drzwi i zrobienie porządku z zamkami.

...stay tuned...

niedziela, 23 marca 2014

Niedzielne leżenie fają do góry - part 2

Ponieważ dzisiaj znów niedziela, a niedzielę się nie pracuje, postanowiłem spędzić trochę czasu przy moim hobby :) W dodatku faktycznie leżałem fają do góry - tyle, że pod polonezem.
Przypomniało mi się, że mam takie całkiem zacne światła LED do jazdy dziennej, co w kontekście cienkiego alternatora i coraz dłuższych dni daje całkiem miłą perspektywę niemarnowania prądu i paliwa.
Ale po kolei.
Po różnych ważnych obowiązkach domowych , obsłużeniu klienta na samochód (chce ktoś Mondeo MkIII GHIA kombi?) wreszcie znalazłem czas dla LePolonaise'a.
W planie na dzisiaj było mycie, zdarcie do końca naklejek i założenie świateł dziennych.
O ile pierwszy punkt poszedł śpiewająco, po uprzedniej naprawie kranu, i maszyna odzyskała dawny blask, to drugi nie był już tak lajtowy.
Do procederu usuwania starych naklejek zabrałem się jak zwykle wyposażony w ostrze nożyka do dywanów - grube, sztywne, bardzo ostre. Rozważałem kiedyś żyletkę, ale w obawie o swoje palce zarzuciłem ten plan.
Naklejeczka z przedniej szyby zeszła śpiewająco w minutę. Po podcięciu rogów ładnie dało sięją odkleić. Natomiast gówniana naklejka z logo PZMotu przyklejona do tylnej bocznej szyby chyba z dekadę temu, rwała się co pół centymetra kwadratowego. Istna katorga. Pod koniec to myślałem, że palce mi odpadną, ale w końcu po godzinie męczarni dałem radę, i nie muszę wycierać tyłka łokciem ;)


 Następnie zabrałem się za montaż LEDów. Wyłącznik wraz z 2m przewodu ładnie zlutowałem sobie już wczoraj wieczorem, dzisiaj tylko montaż. Tylko gdzie by to wpasować.
Obczaiłem miejsce nad halogenami - idealnie się wpasowują i nawet nie zalatuje wiochą.
Jednak podczas wdrażania tego rewelacyjnego pomysłu pojawił się pierwszy zgrzyt: nie ma gdzie puścić kabli. Zgrzyt drugi: DRLe nieco za bardzo wystają do przodu i nie można ich głębiej upchnąć, bo przeszkadza halogen. Po chwili namysłu stwierdziłem, że jeden halogen i tak nadaje się tylko na śmietnik, więc oba zostaną zdemontowane.



 I tak na dachu planuję montaż drugiego zestawu, więc żadna strata. Szczerze mówiąc, to nie przypominam sobie, bym przez ostatnie 5 lat użył przednich świateł przeciwmgłowych więcej niż raz.
Przystąpiłem do realizacji koncepcji. Praca "z gleby" pod samochodem do najmilszych nie należy, wszelki kurz i piach sypie się prosto w oczy, tak więc zdemontowanie halogenów zajęło mi więcej czasu, niż przewidywałem. Zaczęło się ściemniać, i prace kończyłem przy akompaniamencie latarki z mojego HTC. Po demontażu stwierdziłem, że już z tych świateł nic nie będzie, ale złączki mogą się jeszcze przydać - dolutuję je do LEDów i włączane będą włącznikiem p-mgielnych. Tym samym odejdzie mi robota przy przeciąganiu kabli przez ścianę grodziową. Dolutować złączki, przykręcić światła, podłączyć i voila!

Tak w chwili obecnej prezentuje się przód bolidu: umyty, bez naklejek, podmalowany lekko, bez halogenów.


Dobra, dzisiaj to na tyle, idę do lodówki po piwo, zasłużyłem :)

** edit mode **
Jeszcze mi się przypomniało, że nagrałem obiecany filmik za pomocą "myEye Traffic". Mało widać, bo nagrany po ciemku - taki test rejestratora w warunkach nocnych. Wyprawa do sklepu Lewiatan w celu nabycia złotego trunku po ciężkim dniu pracy (czyli po sobocie, jak widać po dacie).


sobota, 22 marca 2014

Dziś bez grafiki

Ogólnie mówiąc, pogoda nie nastraja mnie zbyt pozytywnie, a konkretnie to jestem wkurwiony.
Coś nie dawało mi spokoju i poszedłem podłubać w Poldonie. LePolonaise mrugał do mnie czasem kontrolką ładowania. Obczytałem co się dało - musi być w deskę wsadzona żaróweczka T05 12V 3W, i ni chuja mniej. Nie może być 1,2W, nie może być 2,4W. 3W i ni ćwierci mniej, bo się nie wzbudzi układ ładowania. 3W... 3W... Okazało się, że w moim mieście z 4 sklepów motoryzacyjnych został jeden, i mają w nim tylko 1,2W. Oczywiście mogę sobie żaróweczkę kupić na allegro - 1zł to nie majątek - i 6zł przesyłka. Zachwiany stosunek cen, więc się nie skuszę. No ale...

Rozgrzebałem jeszcze raz zegary w przekonaniu, że wsadziłem przy ostatniej wymianie 1,2W. I tak miałem dokończyć wymianę żarówek... Ku mojemu zdziwieniu ta 3W żaróweczka była sprawna i jej nie wymieniłem przy poprzednim grzebaniu, więc odpada mi zmartwienie z szukaniem takowej. Dokończyłem wymianę reszty żarówek, podłączyłem porządnie linkę od licznika (bo poprzednio coś nie docisnąłem). Więc trza przyczyny szukać dalej.
Myślę sobie "czas wymienić alternator, bo Elmot 80A nie cieszy się dobrą opinią".
Po otwarciu maski i wytarciu nalotów ku mojemu zdziwieniu ujrzałem altek produkcji Elmotu, ale 44A, z zewnętrznym regulatorem napięcia. Klnąc siarczyście na poprzednich rzeźbiarzy musiałem się upewnić co do moich podejrzeń. Miernik w łapy i: akumulator ma 13,3V. Po odpaleniu samochodu bardzo ładnie na zaciskach pojawia się 14,7V w całym zakresie obrotów. Ale już po zapaleniu świateł ładowanie spada do 13,5V na wolnych obrotach, po przygazowaniu ładnie 14,7V- więc wszystko jasne. Alternator do wymiany. Ale co komuś przyszło do głowy, żeby do współczesnego samochodu kombi włożyć alternator 44A (nota bene takie same są podobno w Żukach)?

(miało być bez zdjęć, ale co tam)


Tak więc alternator przy najbliższej okazji idzie do wymiany, prawdopodobnie na 100A oplowski, bo mają duży wybór na najbliższej stacji demontażu, a podobno wielu przeróbek nie wymaga.
Do tego czasu jutro zakładam LEDy do jazdy dziennej, żeby bez sensu świateł nie włączać w dzień.

Podlakierowałem też "na pałę" obcierki na zderzakach, bo przypomniało mi się, że mam jeszcze spray akurat pod kolor. Narobiłem zacieków, ale lepiej wygląda niż czarne placki w czerwonym zderzaku. Z daleka nawet nie widać :)

A w temacie wkurwienia - jak tylko otworzyłem maskę LePolonais'a po chwili zaczął padać deszcz. Po deszczu zerwał się lodowaty wicher, który znowu zrobił mi bajzel na podwórku, a w dodatku uniemożliwił umycie samochodu. "Przypadek, panie Antoni? Nie sądzę..." Gdzie my mieszkamy do cholery jasnej? Kto nam funduje te anomalie pogodowe akurat w weekendy

JAK ŻYĆ, PANIE PREMIERZE JA SIĘ PYTAM JAK ŻYĆ? 


*edit mode ON*

Przypomniało mi się - założyłem jeszcze kamerkę (tzw. rejestrator samochodowy), ale pogoda się zepsuła i nigdzie nie jechałem, żeby nagrać filmik. Jak tylko to zrobię - od razu go tu wrzucę.

*edit mode off*

czwartek, 20 marca 2014

Nowe graty w drodze.

   Dzisiaj drogą kupna udało mi się nabyć po atrakcyjnej cenie 2EUR (z przesyłką w sumie 8EUR) radyjko PIONEER DEH-P5530MP, takie jak na poniższym zdjęciu:



   Ponadto w weekend jadę na pobliską stację demontażu po alternator 100A od Opla, bo te polonezowe nie słyną ani z jakości, ani z trwałości. A kilka dodatkowych urządzeń będzie do zasilenia jednak (navi, dodatkowy nawiew, kamerka, lodówka, muzyczka, nocą dodatkowo światła wraz z dodatkowymi halogenami na dachu...)
 Pewnie jeszcze coś mi do głowy przyjdzie...

Oby tylko pogoda była dobra!

wtorek, 18 marca 2014

Szukam regulatora napięcia.

Jak w temacie.
Nie... Nie do alternatora - do radia :)

 Opisany przeze mnie wcześniej Pioneer jakoś tak ładnie wygląda, że postanowiłem go naprawić, a przynajmniej zajrzeć, zanim wyrzucę :)





Okazało się, że ufajczył się regulator napięcia, dający zasilanie 3,3V na przedni panel (stąd też nie działają przyciski i nie ma jak włączyć sprzętu).
Regulator ten widoczny jest po lewej stronie na górze, oznaczony jako IC901, z instrukcji serwisowej wynika, że jest to układ produkowany przez firmę ROHM, mający oznaczenie BA033SFP.

Moja gorąca prośba - JAKBY KTOŚ MIAŁ TAKI (albo radio z rodziny DEH) ALBO WIEDZIAŁ CZYM TO ZASTĄPIĆ to proszęo kontakt.


Podstawowe dane:
http://pdf1.alldatasheet.com/datasheet-pdf/view/114407/ROHM/BA033SFP.html

w skrócie:
input Vcc 4,3-25V
output Io max.1A
output V0 3.13-3.47V 

niedziela, 16 marca 2014

Niedziela - dzień leżenia fają do góry

    Jako, że dziś niedziela, uznawana przez wszelkich leniwych za dzień, w którym się nie pracuje - nie pracowałem i ja. Chociaż miałem taki zamiar.
Mimo deszczowej brzydkiej pogody poszedłem (lub jak kto woli poszłem) do wozu z zamiarem wymiany radia na pokazanego już Pioneera. Po uporaniu się z toną taśm izolacyjnych którymi rzeźbiony był kasetowy Blaupunkt, rzuceniu kilka razy kurwami i innymi niecenzuralnymi wyrazami niczym prawdziwy fachura, podłączyłem Pioneera. Dumny z siebie, odpalam i...
...i dupa blada. Nie bangla. Kontrolne sprawdzenie bezpiecznika - jest OK - sprawdzenie kabli - OK... "Może znowu jakaś rzeźba z instalacją Poldona? Przecież duch artystyczny w narodzie nie ginie..." - tak myśląc skierowałem swe kroki ku domowi.
    Po zabiciu dzikiej hordy pająków odgrzebałem zasilacz stabilizowany 12V, po następnych "czydziestu" minutach znalazłem kabelek od niego - podłączam radyjko - kaputt... Niczym Hitler...
No cóż. Trudno. Dobrze, że to od znajomego, to nie ma problemu ze zwrotem :)
Ponadto, w dniu dzisiejszym chciałem nadmienić, iż w piątek udało mi się zwalczyć wszystkie badziewne naklejki po poprzednim właścicielu i teraz fura prezentuje się bardziej okazale:


      Z dobrych wiadomości nadmienię również, że udało mi się wczoraj kupić w sieci Biedronka kamerkę pokładową MyEye Traffic, z ostatniej promocji tzw. "leżak", w wyśmienitej cenie 63,99zł.


    Zestaw ładnie zapakowany, zawiera kamerkę pracującą w 4 trybach, kabelek USB, zasilacz samochodowy, uchwyt-przyssawka na szybę. Po rozpakowaniu dosyć miłe zaskoczenie - plastiki są dosyć dobrze spasowane, nie trzeszczą, nie przypomina to wyrobu "сделано в Китае".
Jutro idę po kartę microSD 8GB class 10 i jak tylko nagram pierwsze filmiki, na pewno je tu wrzucę.
Kombinuję teoretycznie nad pociągnięciem zasilania w lewym słupku, żeby kable nie dyndały i jeden koniec wyszedł gdzieś w rogu przy desce i lewym słupku (to będzie do navi) i drugi za lusterkiem(to do kamerki).

Żeby nie marnować czasu, to naprawiłem jeszcze mój miernik uniwersalny, i sprawdziłem nim wyciągnięte z zegarów żarówki, czy aby na pewno wszystkie są spalone. Dwie z nich okazały się jednak dobre, więc zaoszczędziłem 2zł na jakieś tanie piwo ;)

sobota, 15 marca 2014

Przerwa

Z powodu załamania pogody dzisiejsze prace jestem zmuszony przełożyć na inny termin. Wichura zrobiła mi taki bajzel na podwórku, że będę do nocy sprzątał, jak tylko deszcz ustanie. A jeszcze mnie wyjazd czeka...

piątek, 14 marca 2014

Prac ciąg dalszy.

Dzisiaj udało mi się ściągnąć 90% starych naklejek oraz wymienić resztę żaróweczek w desce rozdzielczej i na panelu środkowym. Żarówki da się kupić osobno i wystarczy wymienić w cokoliku. Typ żarówki T05 12V 1,2W - kupiłem całe opakowanie 10szt. = 10zł. Po czym skręciłem kokpit. W nawiewach żarówki miały zielony gumowy kondom, który niestety się wziął i skubany uszkodził, więc będę szukał jakiegoś zamiennika tej zielonkawej gumki(folijka od cukierków albo lakier do paznokci, a może zielony marker?), gdyż z prawej strony panel nawiewów świeci zbyt "biało".
Zobaczcie jak ładnie świeci wieczorową porą:


...w tym miejscu pojawił się mały problem, gdyż świeci się kontrolka ładowania, której żarówkę oczywiście też wymieniłem. Szukając rozwiązania problemu ładowania ("qwa, już alternator się wziął i spier... papier?") natrafiłem na informację, że żarówka ta musi być 3W, gdyż wzbudza ona prąd ładowania. Tak więc jutro czeka mnie szukanie nowej żarówki 3W w cokoliku lub na wymianę.
Jeżeli to nie pomoże, to mam w planie wymianę altka na takiego od BMW e30 (podobno po malutkiej przeróbce idealnie pasuje), a oryginalny poldonowy będę miał na wymianę (po uprzedniej naprawie of coz).

Ponadto "po kosztach" kupiłem od znajomego radyjko Pioneer, za oszałamiającą kwotę 30zł, nowoczesne, na CD, stary kaseciak pójdzie jednak w odstawkę, gdyż nie ma RDS.
Patrzcie jakie śliczne:


Montaż i odsłuch nastąpi jutro, gdyż dzisiaj już jest troszkę za ciemno.

czwartek, 13 marca 2014

Pierwsze prace - nareszcie.


Dzisiaj wreszcie mogłem się zająć pierwszymi pracami przy wozie. Na pierwszy ogień zaplanowałem sobie prace "doraźne", niewymagające narzędzi i wielkich nakładów.
Nabyłem żarówki do deski rozdzielczej (4 szt. x 1zł) i zegarku (1szt. x 3zł), bo oprócz kontrolek nic się nie świeciło. Będąc w motoryzacyjnym przez przypadek dojrzałem piękne pokrowce na zagłówki, lśniąco-białe (to one były jak je wyprodukowali 20 lat temu) z czarnym napisem POLONEZ, wiszące na wieszaku jeszcze chyba od czasów PRL (na opakowaniu jeszcze 6-cyfrowy numer telefonu do pani - firmy produkcyjnej z Poznania, i ta gustowna metka narysowana markerem).


Podczas wymiany okazało się, że linka licznika jest przy zegarach zaplombowana oryginalną plombą FSO - wnioskuję po tym, że przebieg 170tys. km. mam oryginalny :)


Podczas rozbebeszania deski oczywiście musiałem coś popsuć (parafrazując "coś trzeba popsuć, by naprawić móc coś"), ale brakło mi już cierpliwości. Inżynierowie z Daewoo-FSO budowali wcześniej chyba czołgi, bo po odkręceniu 6 śrub pochowanych w różnych miejscach, odczepieniu chyba 8 zaczepów (po uprzednim demontażu kratek nawiewów), obudowa deski i tak w jednym miejscu nie chciała puścić. Że ktoś wcześniej już chyba próbował ją zdjąć i napotkał ten sam problem - była nadpęknięta w obu rogach. Długo się nie namyślając naciąłem ładnie nożem i wyłamałem ładnie resztę, na szczęście w takim miejscu, że prawie nie będzie widać ;)


Po namacaniu linki (wie ktoś jak to założyć spowrotem?) i wymianie 4 żarówek decha świeci jak nowa! Jeszcze całej nie złożyłem, jutro muszę jechać po następne żarówki, bo dzisiaj wziąłem tylko 4 (gdyż zapomniałem ze sobą wziąć na wzór i nie byłem pewny, czy dobre kupuję).
Ale po wymianie tych 4 żarówek i tak jest kolosalna różnica:


No i oczywiście w zegarku też wymieniłem, bo spoglądanie na komórkę żeby zobaczyć która godzina nie jest zbyt wygodne w czasie jazdy:


Przy okazji przekonałem się, że mam bardzo ładne oryginalne fabryczne dywaniki "Made by FSO". Mały detal, a cieszy :)


No i na koniec wisienka na torcie, czyli piękne PRLowskie pokrowce, świeżo wyjęte z fafnasto-letniej folijki (co prawda na nieco starszy kształt zagłówka, ale i tak zajebiste :) )



środa, 12 marca 2014

Home, sweet home.

No i wróciłem.
Oto przed domem dumnie stoi lśniący bolid ze stajni Daewoo-FSO. Jak na sportowe samochody przystało - ma czerwony lakier (jak każdy najszybszy samochód - nie na darmo Ferrari wzorowało się na FSO przy projektowaniu F40, poza tym podobno laski na to lecą). Nowoczesna stylistyka wraz ze zgrabną i smukłą bryłą nadwozia jest w niesamowitej harmonii. "Bellisima!" krzyknąłby Canaletto - gdyby jeszcze żył. Nadwozie typu kombi, kratka i wpis w dowodzie "samochód ciężarowy" jest tylko dla zmyłki.

Sportowy charakter nadwozia został podkreślony przez owiewki szyb tylnych, które wykonane zostały w najnowocześniejszej technologii nanowłókien węglowych, opracowanych w NASA. Gdyby w Apollo 13 takie mieli, to by nic im się nie popsuło.

Niesamowicie dynamiczny silnik 1.6 MPI nawet nie wiem ile ma koniuf Mechanicznych, bo boję się zajrzeć w dokumentację techniczną przygotowaną przez najzacniejszych inżynierów z fabryki na Żeraniu (fakt, że aż zamykałem oczy z przerażenia po wdepnięciu pedału i robiłem sięblady z powodu odpływu krwi w kierunku pleców), natomiast moment obrotowy jest iście diabelski, aż zrolowało asfalt u mnie pod domem i teraz muszę jeździć po szutrze (a tylko musnąłem delikatnie gumiakiem pedał gazu...). Jak przystało na sportowy samochód - odpalanie odbywa się za pomocą czerwonego guzika, a nie jak w lamerskich cywilnych samochodach dla blondynek i prezesów, kluczykiem.
Silnik oczywiście zgodnie z najnowszymi przepisami FIA jest doładowany podtlenkiem LPG.
 Biegów ma tylko 5, ale za to jakich! "To nie są zwykłe biegi, zaprawdę powiadam Ci ja..." - mówił sprzedający kaszub, i zapewne miał rację.
Gdyby w czasie wyścigu Lotusy zostały w tyle - jest i hak - zawsze można doholować do mety, by nie było zbyt dużej straty czasowej za liderem stawki ;) Zresztą co ja mówię, to nie hak - to istny róg samego szatana! Mógłbym nim statki do portu wprowadzać, gdyby tylko kapitanat w Hamburgu mi zadzwonił z prośbą.

Szyby przyciemnione, żeby blask mej zajebistości nie raził innych kierowców na zewnątrz :)

Mało tego! Trafił mi się egzemplarz z bardzo rzadkiej limitowanej edycji specjalnej "Siberian Hot".
Obojętnie co się pokręci na panelu od nawiewów - na szybę leci gorące powietrze, a fotele obszyte są gustownym futrem z syberyjskiego niedźwiedzia szarego. Prawdziwy rarytas!

Sprzęt audio również najwyższej klasy - Blaupunkt. Niestety w obawie o moje bębenki nie wydał żadnego dźwięku, widocznie jeszcze nie jestem godzien dostąpić tego zaszczytu. W środku znalazłem jeszcze kasetę z przemówieniami Adolfa, zapewne Niemiec płakał jak sprzedawał (radio oczywiście).

Samochód przeszedł już przegląd zerowy w pit-stopie u teścia, naprawiony został tylny stabilizator, który lekko sobie wziął i zgnił, zamocowany jest również akumulator. Nic innego nie wymagało interwencji.

Czas zając się tuningiem, obróbkę metali już miałem na studiach, rozglądam się za podręcznikiem "Podstawy rzeźbiarstwa i rzemiosła artystycznego" żeby nie uszczknąć nic ze świetności po wspaniałych fachowcach serwisujących pojazd do tej pory.


Lecę, póki słońce jeszcze na nieboskłonie pozwala zajrzeć tu i tam.
Fotki dodam jak wrócę...

...UPDATE ...
 1. Świetny Krzysztof z patykiem - patron kierujących

 2. Audio z epoki: Blaupunkt Hamburg - udało się ożywić :)

 3. Lśniący lakier czerwonego demona.

 4. Wiecie jak wygląda demon od tyłu? Właśnie tak.

 5. Prawy bok wymaga dopracowania przed położeniem nowej powłoki lakierniczej.

 6. Engine start button.

No i filmiki na deser:
1. Ignition button

2. Udało się ożywić radyjo bez ryja ;)

wtorek, 11 marca 2014

poniedziałek, 10 marca 2014

Ważny dzień z życia Złombolowca...

  Tak oto jutro wyruszam po bolid na wyprawę - piękny, lśniący, krwistoczerwony niczym ferrari,  

Polonez Kombi MPI 


:)

  Marzenia i plany niestety trzeba było dopasować do rzeczywistości rynkowej, niestety karetką w tym roku się nie uda pojechać, bo wszystkie na drugim końcu Polski - co przy cenie samego pojazdu jest wyprawą nie wartą skórki za wyprawkę.
  Tak więc (z braku laku i kit dobry) wybór padł na Poloneza Kombi, do którego mam zamiar założyć box dachowy i zmienić instalację gazową na sekwencyjną (podobno da się przy silniku MPI).


  Wycieczka po wóz odbędzie się środkami lokomocji łączonymi, w celu obniżenia kosztów, jako że mam do pokonania ponad 300km - to mam nadzieję, że tym razem się nie wkurwię tym co zastanę na miejscu.
  Plan podróży:
  1. bus Międzychód-Poznań
  2. tramwaj nr 17
  3. pociąg linii regionalnych do Puszczykowa
  4. stąd zabiera mnie jakiś ktoś z blablacar.pl prawie do Kartuz
  5. kupuję bolid, wpadam do Kartuz zjeść obiad z kumplem ze studiów
  6. zakupionym bolidem pędzę pod Koszalin do teściów na drugi obiad, kolację, flaszkę ze szwagrem i przekimać ;)
  7. wracam do domu


Życzcie mi powodzenia, trzymajcie kciuki, jak zakup dojdzie do skutku to wstawię zdjęcia.

piątek, 7 marca 2014

Leitmotiv wyjazdu

Przesłuchując zawartość znalezionego na parkingu pendrive'a (rozjechany samochodem, 8GB Toshiba - i działa) już wiem, co będzie obowiązkowo hymnem tegorocznej wyprawy:

Nie ma to tamto, muszę nagrać na kasetę, bo jak polonez, to i nośnik z epoki musi być, no nie? Gdzieś powinienem mieć jeszcze taśmy ze Stilonu :)

czwartek, 6 marca 2014

Czarne chmury

 Dzisiaj dostałem wiadomość, na którą czekałem od trzech tygodni: upatrzony przeze mnie Polonez - karetka, rocznik 2000, z podtlenkiem LPG, zarastający powoli zielonym nalotem organicznym, jednak nie będzie w najbliższym czasie na sprzedaż :(
"Syf, kiła i mogiła" -  pomyślałem - "Trzeba się wieczorem napić i obmyślić nowy plan.".
 Tak więc piszę tego posta spożywając browara (lub spożywam browara pisząc posta - zależnie od punktu widzenia, który znajduje się na wprost siedzenia) i obmyślam nowy plan.

 Będąc przy temacie obmyślania planu polecam zapoznanie się z materią w wykonaniu zespołu The Bill: 


 Na chwilę obecną mam dwa typy Pussy Wagona na oku. Ogłoszenia jeszcze są w sieci, niestety nie wiem, czy aktualne (znając moje szczęście, to pewnie nie). Na domiar złego - oba wozy znajdują się w sporej odległości ponad 300km ode mnie, i przy moim trybie pracy 6-18 jest to spore wyzwanie logistyczne.
W dodatku rozważam zmianę modelu wycieczkowozu z Poloneza na Żuka.
Jednakże nie tracę nadziei, jutro łapię za telefon, jak wszystko pójdzie po mojej myśli, to już w weekend poznacie kandydata na "Eurocopter Złombol Edizione Polonaise/Jucque".
Czymcie kciuki!!! ;)