niedziela, 27 kwietnia 2014

Sunday fail

Wiem, że ostatnio nie za dużo się tu dzieje, przepraszam, ale nastąpił niespodziewany splot wydarzeń, i mój Senior Pit-Stop Manager zaniemógł na serducho, a Main Mechanic bawi nowego potomka, więc na polu bitwy zostałem sam jak palec ;) W dodatku pogoda nie rozpieszcza, a przytulnego garażu nigdzie nie znalazłem (bo kasę na skończenie swojego wydałem na Poldona).
Dzisiaj chciałem się zabrać za wymianę alternatora. Piękny, soczysty altek od rasowego demona BMW e32 czeka w kartoniku i rwie się do zasilania Poldona, lecz niestety nie jest mu dane jak do tej pory dostąpić tej zaszczytnej funkcji.
Otóż wykoncypowałem ja sobie, że wreszcie odpalę pneumatyczny klucz udarowy, który dostałem jakiś rok temu od kumpla. Niestety, po dorobieniu złączki okazało się, że klucz coś nie bangla.
"Co, ja nie naprawię?" pomyślałem jak prawdziwy Polak :D



Niestety po rozebraniu owego klucza okazało się, że jeden z elementów niestety dokonał swego żywota. Po szybkiej kalkulacji stwierdziłem, że chyba lepiej kupić nowy klucz elektryczny za stówkę z hakiem i mieć w d..ie naprawę szwedzkich szrotów z kontenera.

W czasie nieco późniejszym stwierdziłem, że po browara cza by jechać, ale niestety Poldi odmówił współpracy i nie odpalił. Nie dziwię mu się, bo radio zdoiło cały aku. Cóż więc zrobić? Cza zakasać rękawy, kulnąć przedłużacz, zebrać pająki z prostownika i naładować.
Operation in progress:


Niestety mam wadę wzroku, i dopiero teraz zauważyłem, że aku ma dziurę przy plusowej klemie. Nosz kur.... zapiał, szykują się nowe wydatki. No chyba, że uda się wykręcić komuś pod marketem z jakiegoś Ursusa ;)

To wszystko mnie tak zdołowało, że pojechałem po piwo moim AUDI ;) Poldi się ładuje i czeka na następne wolne chwile i ładną pogodę, a wtedy już wymiana altka i spawanie łatek :)
Potem tylko wór szpachli, dłuto, podręcznik do rzeźbiarstwa i może uda się jakiegoś Jelcza albo chociaż Lublina zrobić ;)

Stay tuned...

środa, 16 kwietnia 2014

Świąteczne porządki

Wreszcie poprawiła się pogoda, więc zajrzałem po długiej przerwie do poloneza.
Niestety nadal nie mogę rozwiązać problemu z zamkiem w drzwiach kierowcy. Chyba skończy się wymianą na jakąś używkę.
Za to w dniu dzisiejszym zrobiłem trochę porządków, uzupełniłem nieświecące żarówki w wymienionej tylnej lampie, przyjąłem pewną koncepcję mocowania koła zapasowego.
Owa koncepcja polega na przyczepieniu zapasówki do kratki. Obok będzie zaczepiona jeszcze druga zapasówka, jak tylko ją przywiozę.
Na chwilę obecną wygląda to tak:




Ponadto jestem cały w skowronkach, gdyż udało mi się naprawić CB-Radio. Tak więc łączność ze światem będzie zachowana nie tylko na poziomie mentalnym, ale i falowym :)
Wyprawa zbliża się wielkimi krokami, a prace w polonezie tak jakby stoją.
Ponieważ nic nie zrobiłem ostatnio, to jutro się wezmę i zrobię dwa razy tyle ;)

piątek, 11 kwietnia 2014

Panta rhei

Panta rhei, a robota stoi.
Alternator już dawno czeka, drzwi rozdłubane, radio nie dokończone. Aż zaczynam mieć wyrzuty sumienia. Lecz niestety od dłuższego czasu czuję się jakby mnie czołg przejechał, córka ciągle ze żłobka przynosi jakieś dziadostwa i łapię od razu z nią.
Jak tylko dojdę do siebie od razu biorę się za robotę.

No, to tymczasem, borem lasem...

sobota, 5 kwietnia 2014

Arbeit macht frei (am Samstag)

Sumienie mnie cisnęło, że leżę bezproduktywnie na brzuchu, czyli fają do dołu, więc postanowiłem się obrócić na plecy (czyli fają do góry). Od razy mi ulżyło i stan się zaczął zgadzać.
Ale jednak po dojściu do siebie stwierdziłem, że czegoś mi do szczęścia w życiu sobotnim brakuje, i muszę coś pogrzebać w polonezie.
Zgrabnie przeskakując psie gówna (zwane delikatnie przez farmerów nawozem pochodzenia zwierzęcego) dotarłem do poldona, rozpakowałem wzorowo zapakowane paczki od kolegi z forum zboczeńców FSO, moim oczom ukazały się lśniące klosze FSO-ATU! Od razu przystąpiłem do montażu owych, po uprzednim demontażu niektórych plastików bagażnika.
Uffff... Było ciężko, ale w pocie 3 browarów i kilku niecenzuralnych słów, których nie należy wypowiadać na głos (bo KURWA oraz O W CHUJ i JA PIERDOLĘ to brzydkie słowa, i tak się nie mówi).
Światła świecą jak nowe, przy okazji rdza na błotniku okazała się powierzchowna i przyszlifuję ją przy najbliższej okazji:

Tu nowa i stara lampa
 
A tu już po montażu.

W dodatku rozdłubałem drzwi kierowcy, bo zamek z kluczyka się nie zamyka, ale poza zdartą skórą na palcu i wkurwieniem nic nie zdziałałem, bo już kolega czekał z flaszką i straciłem motywację do drzwi.
Odebrany alternator od BMW również czeka na lepsze czasy, aż znajdę wenę do montażu.
...stay tuned...

czwartek, 3 kwietnia 2014

Czasobrakowacz

Ostatnio służbowo i prywatnie trochę mam mniej czasu, więc musicie mi wybaczyć małe opóźnienia w aktualizcjach bloga.
Dopadł mnie czasobrakowacz :)
Więc tylko tak na szybko nadmienię, że odebrałem już nowe lampy tylne "Made by FSO", a jutro odbieram alternator od BajeriszeMotorenWerke eDrajcig, i jak w weekend się za to wszystko zabiorę, to opiszę o co kaman wraz ze zdjęciami.
Doszło jeszcze radyjko, więc przy latarce rzeźbię oklejoną kilometrami taśmy izolacyjnej elektrykę. Jako, że jestem elektrykiem wysokich napięć, więc wszystko będzie miód malina (z mojy renty, sk...syny jedne... - jak mawiał klasyk Cygan) ;)

Czymcie siem i do weekendu! Zaklinajcie pogodę!