niedziela, 24 sierpnia 2014

Dziś dzień francuski

Weekend minął jak zwykle pod znakiem wielkich planów. Razem z kolegą Sławkiem (moim głównym mechanikiem) mieliśmy wymienić alternator, ponadto sprawdzić co jest nie tak z układem hamulcowym.
 Ale nie uprzedzajmy faktów, na początek piękne foteczki maszyny po malowaniu kolorem Super Red 73L (w rzeczywistości wygląda lepiej, zdjęcia tego nie oodają):


 Tak więc wracając do wielkich planów, to mówiąc z francuskiego (uczyłem się go 4 lata, to się znam...) LeGówno!
W sobotę Sławkowi nie pasowało, a dzisiaj (niedziela) pogoda się spierniczyła dokumentnie.
Daliśmy radę wymontować stary alternator, niestety okazało się, że kupiony wcześniej altek od starego BMW nie pasuje. Kobyła tak wielka, że na styk dało się wsadzić między silnikiem a nadkolem, ale trzebaby robić wielką rzeźbę z uchwytami, więc daliśmy sobie spokój, jutro-pojutrze Sławek sprawdzi na "demontażowni" czy mają jakiś lepiej pasujący (każdy jest lepszy od 44A starego elmotu).
Po tej całej operacji wóz wygląda tak:
Tu kiedyś był alternator, w dodatku rzeźba nieziemska poprzedniego właściciela.

Ta kobyła się nie mieści i szukamy nowego altka.
 Jakby tego wszystkiego było mało, coś mi mówi, że uszczelka pod głowicą do wymiany a czasu mało. Mam dylemat: wymienić tylko uszczelkę, czy od razu drugą głowicę kupić? (splanować nie dam rady, bo wszyscy mają terminy bardzo odległe).
Jedyną pozytywną wiadomością jest fakt, że od wtorku znajomy Bartek udostępni mi miejsce w swojej hali i nie będę musiał się martwić warunkami pogodowymi. A że czasu malutko, to będę wieczorami po pracy napierdzielał, żeby do wyjazdu zdążyć.

TRZYMAJCIE KCIUKI!!!

2 komentarze: